Kratka je bila noč, dan jo je malo podaljšal. <* * *>
Po vodi plava lesena raca. Poletje vene. Iz vnučke, kako rata babica? Malo počakaš. <* * *>
Ponoči je naliv umil morje, kaj ga zdaj veter pometa? <* * *>
O beli pepel zore nad njivami! O beli pepel zore nad njivami!
O beli pepel zore nad njivami! <* * *>
Ženska odrine težki stol od mize, vstane visoko, tiha, strašna kot vzhodno cesarstvo,
in je večer. <* * *>
Kamen, velik ko bik, leži sam ob reki. Ne umakne se k brezam v pripeki,
ponoči ne gre domov k ženi, nobene ni snubil, obljubil nobeni
ne rož ne otrok. Samo takrat se komaj zgane, kadar ga oče Bog tiho pokliče iz Ljubljane
z godbo v visokih linah cerkvenih, da je kamen za hip kamen ko bik na kolenih.
Krótka była noc, dzień ją trochę przedłużył. <* * *>
Jest rzeczka, pływa drewniana kaczka. Lato usycha. Z wnuczki, jak robi się babcia? Tylko trochę zaczekać. <* * *>
W nocy ulewa wymyła morze, co je teraz zamiata wiatr? <* * *>
O biały popiół zorzy nad polami! O biały popiół zorzy nad polami!
O biały popiół zorzy nad polami! <* * *>
Kobieta odsuwa ciężkie krzesło od stołu, wstaje wysoko, cicha, straszna jak wschodnie cesarstwo,
i jest wieczór. <* * *>
Kamień, wielki jak byk, leży sam nad rzeką. W upale do brzóz nie ucieka,
w nocy nie idzie do domu do żony, o żadną się nie starał, żadnej
ani dzieci ani kwiatów nie obiecywał. Czasami tylko ledwie drgnie, gdy go Bóg ojciec zawoła cicho od Lublany
melodią z wysokich wież kościelnych, aż kamień przez chwilę jest kamieniem-bykiem na klęczkach.
Prevedla: Katarina Šalamun Biedrzycka